"Co kryje się za białoruską fasadą, z której, wraz z upływem czasu, odpadają kolejne warstwy farby? Pójdźmy za przewodniczką, której reportaże zaprowadzą nas w konkretne miejsca i do ludzi spotkanych na drogach współczesnej Białorusi. Do dziś Białoruś jest mało znana polskiemu czytelnikowi i przez to trudna do zrozumienia. Wrażliwość autorki i jej odwaga pomagają odczytać zaszyfrowane komunikaty i drogowskazy" - czytamy w materiałach prasowych poświęconych najnowszej książce Hanny Kondratiuk. Na zbiór reportaży złożyło się 21 tekstów będących zapisem licznych podróży, jakie autorka odbyła przez lata do miejsc ważnych z punktu widzenia tamtejszej kultury. - Zainspirowały mnie one do opisania białoruskiej prowincji. W naszych gazetach Białoruś przedstawiana była jako kraj idealny w duchu patriotycznym. Brakowało mi zahaczenia o rzeczywistość, o codzienne problemy - mówi autorka. Czasy, o których pisze, to przełom XX i XXI wieku, czyli okres poważnego kryzysu ekonomicznego na Białorusi. - Wtedy cała energia Białorusinów szła na przetrwanie. Wyjeżdżając z Mińska, bardzo często w tzw. elektryczkach można było spotkać ubranych w robocze stroje ludzi, którzy jechali uprawiać ziemię na daczach, żeby potem te wszystkie swoje pomidory czy ogórki zawekować i przeżyć zimę w mieście - przypomina ceniona dziennikarka i pisarka, która w opowiada również o tym, dlaczego na Białorusi tak wiele domów pomalowanych jest niebieską farbą. |